Słowa Ewangelii według św. Jana (J 3,13-17)
Jezus powiedział do Nikodema: «Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego. Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony».
Oto słowo Pańskie.
...
Znajomość choćby krótkiej historii krzyża i kary krzyżowania jest konieczna do zrozumienia teologii krzyża. Ukrzyżowanie było karą rzymską, a nie żydowską. Prawo żydowskie jako karę śmierci przewidywało ukamienowanie (zob. Dz 7,58). Ukrzyżowanie było karą dla niewolników. Ze źródeł historycznych dowiadujemy się, że Rzymianie często stosowali tę karę wobec buntujących się Żydów. W czasach rozruchów, które nastąpiły po śmierci Heroda Wielkiego, zarządca Syrii Quintilius Varus skazał na śmierć krzyżową wielu reprezentantów żydowskiej szlachty.
Po zwycięstwie nad Jerozolimą w roku 70. żołnierze rzymscy ukrzyżowali tylu jeńców wojennych, że aż brakło drzewa na krzyże (Józef Flawiusz). Krzyż dla ludzi tamtych czasów był znakiem haniebnej śmierci, a ukrzyżowanie najstraszliwszą torturą. Wystarczyło im więc tylko jedno słowo, aby przywołać na pamięć tę przerażającą rzeczywistość. Była to tortura tak straszna i nieludzka, że budziła lęk i obrzydzenie nawet u twardych Rzymian. Cyceron w mowie przeciw Werresowi nazwał ukrzyżowanie „karą najokrutniejszą i najpotworniejszą, (...) najwyższą i ostateczną karą niewolników”. Karano w ten sposób tylko niewolników i to tylko za najpoważniejsze wykroczenia. Dlatego często niewolników nazywano sarkastycznie „nosicielami krzyża”. Zdaniem Cycerona obywatel rzymski nie mógł być karany przez ukrzyżowanie. Pełen oburzenia i zgrozy pisze on: „Związać obywatela rzymskiego to jest przestępstwo, obić go to jest zbrodnia, a zabić to prawie ojcobójstwo. A cóż mam powiedzieć o zawieszeniu na krzyżu? Rzeczy tak przerażającej nie można nadać wystarczająco godnej nazwy!” Żydzi krzycząc do Piłata: Ukrzyżuj Go – domagali się dla Jezusa poniżającej kary niewolnika.
Ponieważ Ewangeliści nie zostawili nam opisu tej kaźni, dlatego musimy ją odtworzyć na podstawie źródeł pozabiblijnych. Krzyż składał się z dwóch części: z pionowego pala, który wkopywano w ziemię, oraz z belki poprzecznej, którą łączono z palem w czasie egzekucji. W połowie pionowego pala wystawał sęk lub kołek (tzw. sedile), na którym opierał się krzyżowany. Podpora ta była konieczna, gdyż ciało skazańca nie utrzymałoby się na krzyżu tylko na trzech gwoździach. Przybite dłonie rozdarłyby się z powodu ciężaru zwisającego na nich ciała. Przed ukrzyżowaniem biczowano skazańca, często czyniono to w drodze na miejsce kaźni. Skazany na krzyż oddawany był w ręce czterech żołnierzy, którymi dowodził centurion (setnik). Jego obowiązkiem było stwierdzenie śmierci skazańca. Na barki skazanego kładziono poprzeczną belkę krzyża, a idący na przedzie urzędnik sądowy niósł tabliczkę z wypisaną wyraźnie winą skazańca. O tym wspominają również ewangeliści: A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, Król Żydowski (Mt 27,37). W drodze na miejsce stracenia przechodzono przez bardziej uczęszczane ulice, aby wyrok śmierci był znany i działał odstraszająco. Podczas drogi skazany narażany był na kpiny ciekawej gawiedzi i rozwścieczonego tłumu. „Nie był już właściwie człowiekiem, ale obiektem wyjętym spod prawa, nędznym, zaledwie poruszającym się stworzeniem” (G. Ricciotti). Po przyjściu na miejsce kaźni, obok pala wkopanego w ziemię rozbierano skazańca; u Rzymian całkowicie, u Żydów częściowo. Obnażony skazaniec kładł się na wznak; pod jego rozkrzyżowanymi ramionami umieszczano poprzeczną belkę i przybijano do niej ręce. Przy pomocy liny wciągano skazańca wraz z poprzeczną belką na pal w ten sposób, by usiadł na wystającym kołku. Belkę poprzeczną przy pomocy gwoździ lub liny łączono z palem; następnie stojący na ziemi żołnierze przybijali nogi skazańca. „W takim stanie skazaniec oczekiwał śmierci. Wystawiony był na widok publiczny; przez przechodzących obok ludzi był wyśmiewany” (G. Ricciotti). Jedni przyglądali się z ciekawości, dla zwykłej sensacji, inni patrzyli z pogardą. I tego też Jezusowi nie oszczędzano: Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: (...) Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża. (...) Innych wybawiał, siebie nie może wybawić (...) Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego (Mt 27,39-44). Zamiast współczucia drwina i pogarda; zamiast pomocy i ulgi bluźnierstwo.
Śmierć ukrzyżowanego mogła nastąpić z różnych przyczyn: z upływu krwi, z powodu gorączki, z głodu i pragnienia. Nieraz następowała ona bardzo szybko, niekiedy jednak bolesna agonia trwała kilka dni. Bywało również i tak, że żołnierze z własnej inicjatywy skracali życie skazańca, rozpalając pod krzyżem ognisko, by udusił się gęstym dymem, przebijając go włócznią lub łamiąc mu maczugą golenie. Do czasów Cezara Augusta, zwłoki pozostawiano na krzyżu aż do zupełnego rozkładu; w czasach późniejszych władze zezwalały rodzinie lub przyjaciołom zabrać ciało.
Ślady krwi na całunie turyńskim potwierdziły wiele szczegółów ukrzyżowania opisanych w Ewangeliach. Dostrzega się na nim wyraźnie ślady ran powstałych od przebicia gwoździ na grzbietach obu rąk i stóp; krew wypłynęła także z przebitego włócznią serca. Dzięki całunowi wyjaśniła się dyskutowana sprawa przebicia rąk. Widoczne ślady ran nie są w środku dłoni, lecz powyżej nadgarstka, w tzw. szczelinie międzykostnej. Przebite bowiem dłonie nie utrzymałyby ciężaru ciała. Natomiast przebicie rąk w okolicy nadgarstka daje zawieszenie trwałe. Rany stóp potwierdzają dotychczasową opinię, że obie stopy były przebite jednym gwoździem w śródstopiu. Najgroźniejszą jednak ranę człowiek widoczny na całunie turyńskim miał w prawym boku. Pochodziła ona od uderzenia włócznią; rana ma około 4 cm szerokości. Przebicie boku nastąpiło między piątym a szóstym żebrem, prawie poziomo docierając do serca, o czym świadczy plama powstała z krwi i osocza. Precyzyjne badania fotograficzne odkryły nawet ślady upadku i niesienia belki krzyża. Widoczne jest wklęśnięcie w lewym kolanie, powstałe od nagłego uderzenia spowodowanego przez upadek. Na prawym ramieniu zaś i na górnej części łopatki odnajdujemy prostokątne miejsca o wymiarach 10 na 9 cm wklęsłe i pozbawione naskórka. Nieco niżej w okolicy łopatki widoczne jest jeszcze inne miejsce zbite, w formie okrągłej, o średnicy 14 cm. Jest to typowe dla skazańca, który musiał nieść na ramieniu poprzeczną belkę krzyża. Jest rzeczą zadziwiającą, że tyle szczegółów znajdujących się na całunie zgodnych jest z relacjami Ewangelistów (G. Ricciotti).
W świetle tych rozważań rozumiemy lepiej, co kryje się za lapidarnym zdaniem Ewangelistów: „Ukrzyżowali Go”. Był to ogrom poniżenia i morze boleści. Prorok Izajasz zapowiadał: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,5). I właśnie dlatego o krzyżu i ukrzyżowaniu Jezusa nie możemy mówić, pisać i rozmyślać jako o dawnej, zamierzchłej historii. To jest ciągle żywa, aktualna i pulsująca serdeczną krwią rzeczywistość , to szczyty najwyższej miłości: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje daje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
Jeżeli mamy w pamięci to, czym był krzyż w starożytności, a mianowicie narzędziem kaźni niewolników, to jest rzeczą zrozumiałą, że wzbudzał on trwogę i wstręt. Dlatego właśnie twierdzenie, że ukrzyżowano Boga było po prostu skandalem i absolutnym szaleństwem. Krzyż zbawczy Chrystusa jest paradoksem dla „mądrości” ludzkiej i tylko wiara może go pojąć i zaakceptować: Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi (l Kor 1,22-25; por. 5,11).
Jak widać ze świadectwa Pawła, krzyż nie tylko był głupstwem dla pogan, lecz również zgorszeniem dla Żydów. Żydom wychowanym na Starym Prawie nie mogło się pomieścić w głowie, w jaki sposób zbawienie może się dokonać przez haniebną śmierć, przez skazańca zawieszonego na drzewie i noszącego na sobie znamię przekleństwa Bożego (por. Pwt 21,22 n.; Ga 3,13). Było to dla nich absurdem. Stąd zrozumiałe są drwiny kierowane do Jezusa ukrzyżowanego na Kalwarii (Mt 27,39-44).
W takim środowisku byli wychowani również uczniowie Jezusa, dlatego niełatwo było im zrozumieć sens krzyża. Jezus wiedział o tym doskonale, dlatego chciał uchronić swych uczniów przed tym zgorszeniem. Z trudem pojmowali oni naukę Jezusa o krzyżu. Jak wszyscy Żydzi wyczekiwali oni Mesjasza politycznego, który wyzwoli naród z niewoli rzymskiej i przywróci wielkość Izraela. Ten brak zrozumienia krzyża przez uczniów często się ujawniał.
Po wyznaniu godności mesjańskiej Jezusa przez Piotra wyjaśnia On, jakim będzie Mesjaszem i zapowiada swoją mękę: Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, ze musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie: że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni; Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź mi z oczu, szatanie!; Jesteś mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,21-33). Według tajemniczych planów Ojca Jezus „musi” wiele cierpieć, umrzeć i zmartwychwstać. Jednak Piotr, prosty, uczciwy uczeń, nie mógł pojąć, że Jego Mistrz musi iść taką drogą: przez mękę, krzyż, śmierć. Został mocno skarcony przez Jezusa: Zejdź mi z oczu szatanie. Szatan oznacza tu kusiciela. Piotr wobec Jezusa odegrał więc rolę kusiciela (por. Mt 4,1-11). Próbował odciągnąć Go od drogi wyznaczonej przez Ojca, podobnie jak kusiciel w czasie 40-dniowego postu. Jezus odrzucił tę propozycję. Chrystus po wyznaniu przez Piotra godności mesjańskiej, nie neguje tego tytułu, lecz woli określać się jako „Syn Człowieczy”, który musi dużo cierpieć. A więc wielkość i godność człowieka określają nie tytuły, ale jego stosunek do cierpienia.
Podobne niezrozumienie krzyża miało miejsce przy trzeciej zapowiedzi męki: Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie (Mt 20,18). W tym właśnie kontekście poczciwa matka synów Zebedeusza wychowana na mesjanizmie żydowskim prosi o wywyższenie swych synów. Została i ona surowo skarcona: Nie wiecie, o co prosicie (...) Czy możecie pić kielich...? (Mt 20,22). Nie ma Chrystusa bez krzyża. Nie ma bez krzyża służby Chrystusowi.
Życie chrześcijanina naznaczone jest krzyżem Jezusa. Związek życia ucznia Jezusa z krzyżem tradycja biblijna wyraża w trzech obrazach:
1) Nieść (dźwigać) krzyż i iść za Jezusem: człowiek winien upodobnić swoje życie do życia ukrzyżowanego Chrystusa, aby krzyż znienawidzony przez świat (Flp 3,18), stał się tajemniczą drogą wybraną przez Boga dla dopełnienia zbawienia. Stąd też być chrześcijaninem oznacza naśladować Chrystusa i nieść swój krzyż za Nim (Mt 16, 24-25). Oznacza to, że trzeba za Nim i dla Niego iść wszędzie, nawet na bolesną i haniebną śmierć. Prawdziwy uczeń Jezusa musi się zaprzeć samego siebie i wyciągnąć ostateczne konsekwencje z posłuszeństwa woli Bożej. Życie chrześcijańskie, życie ucznia Jezusa, to nie chwilowy entuzjazm, to nie zapał dnia i godziny, ale całkowite podporządkowanie życia Chrystusowi, to stała cierpliwość i trwały stan duszy. Trzeba iść z Nim zawsze aż do końca: Niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Łk 9,23). W takiej perspektywie „niesienie krzyża” nie jest cierpiętnictwem, lecz drogą i bramą do chwały. „Krzyż stał się bramą” (C.K. Norwid). Jak bowiem krzyż był dla Jezusa drogą do chwały, tak również będzie i dla Jego ucznia: „A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, (...) A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec” (J 12,26).
2) Być przybitym z Chrystusem do krzyża: Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża (Ga 2,19), pisze św. Paweł Apostoł. Przez przyjęcie Chrztu umiera „stary człowiek”, tj. grzeszna natura chrześcijanina, która zostaje niejako ukrzyżowana wraz z Chrystusem, przez co umiera grzechowi, by żyć Bogu (Ga 2,19-20). Ta rzeczywistość chrztu musi się ciągle realizować w naszym życiu. Prawdę tę wyraża Paweł przy pomocy bardzo sugestywnych formuł: Każdego dnia umieram (l Kor 15,31); Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa (2 Kor 4,10); Z Chrystusem zostałem przybity do krzyża (Ga 2,19). Formuły te wyrażają najgłębszy sens chrześcijańskiej ascezy, która polega na nieustannym uśmiercaniu w nas uczynków ciała (Rz 8,13), tj. grzechów i pożądliwości (Kol 3,5). Jest to konieczne, by móc żyć według Ducha (Ga 5,18).
3) Chlubić się krzyżem: w Liście do Galatów św. Paweł wypowie pełne entuzjazmu słowa: Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stal się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata (Ga 6,14). Jest to nowy paradoks życia chrześcijańskiego: duma z krzyża – haniebnego narzędzia męki – na którym najwyższa Miłość przyjęła śmierć jako okup za nas, grzeszników. Krzyż jest dumą chrześcijanina, ponieważ jest jego jedyną nadzieją, jego zbawieniem i jego życiem.
Bądź na bieżąco z nowościami i promocjami. Zapisz się na newsletter!