Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:
«Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”.
A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
9 Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: 10 Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.
Łukasz plastycznie przedstawia pielgrzymkę bohaterów przypowieści do Świątyni i ich typowy dla Żydów sposób modlitwy: obaj wstępują na wzgórze świątynne na modlitwę w określonym przez przepisy liturgiczne czasie (por. Dz 3,1); modlą się, stojąc na dziedzińcu przed Przybytkiem, daleko od siebie (Łk 18,13), co dobrze odzwierciedla dzielącą ich społeczną przepaść; faryzeusz modli się prawdopodobnie – jak większość Żydów – z twarzą wzniesioną ku niebu, celnik zaś całą swoją postawą okazuje skruchę i uniżenie przed Bogiem. Po zakończonej modlitwie wracają obaj ze Świątyni do miasta (Łk 18,14). Przypowieść adresowana jest do ludzi pobożnych i gorliwych, którzy słusznie mogli uważać się za przyjaciół Boga. Jezus nie krytykuje bynajmniej pobożnych praktyk faryzeusza, ani nie odmawia wartości jego modlitwie. Chce natomiast uwolnić go od pogardy dla innych i otworzyć mu oczy na inną formę sprawiedliwości – dar Boga, o którym on, gorliwy w wypełnianiu Prawa, nie ma pojęcia (zob. Flp 3,4-11).
11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik.
Jest to echo autentycznej żydowskiej modlitwy, zapisanej w Talmudzie: Boże, dzięki Ci, że umieściłeś mnie pośród tych, co mieszkają w domu Mądrości, a nie we wszystkich innych pomieszczeniach. Ja wstaję wcześnie rano, aby studiować Torę, oni – by zajmować się sprawami bez znaczenia... Nie jest to zatem modlitwa wyimaginowana czy karykaturalna, ale autentyczna, do dziś praktykowana przez pobożnych Żydów.
Na samym jej początku stoi piękne słowo: dziękuję Ci! Jest to wyznanie, że sam Bóg jest sprawcą dobra, jakie stało się udziałem faryzeusza. To Bóg sprawił, że nie jest on grzesznikiem i że żyje zgodnie z Prawem.
Inni, o których mówi faryzeusz, to najpierw zdziercy – ludzie drapieżni, którzy jak wilki chciwie rzucają się na wszystko, co tylko mogą ukraść lub przemocą wydrzeć drugiemu (por. Mt 7,15; 1 Kor 6,10; Hbr 10,34). Nie było to zjawiskiem rzadkim – celnik Zacheusz przyznaje się do szantażu i wymuszeń (Łk 19,8). Dalej są to oszuści, łamiący z łatwością przykazania Boże, zwłaszcza dotyczące uczciwości, rzetelności i dotrzymywania słowa (por. Łk 16,10n). Wreszcie cudzołożnicy, łamiący najświętsze przymierze stworzone przez Boga między dwojgiem ludzi.
Punktem kulminacyjnym modlitwy, w której faryzeusz wylicza niegodziwości popełnione przez innych, ale nie przez niego, jest pogardliwe: „ten celnik”.
12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam.
Post połączony z żarliwą modlitwą jest wyrazem głębokiego ukorzenia człowieka przed Bogiem. Taką postawę przyjmuje np. Dawid błagający o życie swojego poczętego dziecka z Batszeby (2 Sm 12,15nn), czy też Achab, pyszny król Izraela, po tym jak prorok Eliasz zapowiedział mu zagładę za zbrodnię popełnioną na Nabocie z Samarii (1 Krl 21,27nn). Post jest też wyrazem całkowitego zawierzenia Bogu i błagania o pomoc, jakie zanosi człowiek prześladowany (Ps 69,11; 109,21nn). Post faryzeusza praktykowany dwa razy w tygodniu, choć Prawo wymagało tego od wiernych Bogu tylko raz do roku, w dzień Przebłagania (Kpł 16,29), był więc wyrazem wielkiego oddania Bogu i pokory wobec Niego.
Dziesięcina – zgodnie z Prawem Mojżeszowym (zob. Kpł 27, 30-32; Pwt 14,22-23; Hbr 7,2-9) – to dar wydzielany z własnych dochodów, przeznaczony na kult świątynny oraz na pomoc ubogim. Sprawiedliwy Tobiasz, wielki czciciel Boga i jałmużnik, składał w ofierze dziesięć procent dochodów na jedno i na drugie (Tb 1,6nn), i tego samego uczył swego syna (4,7-11).
Faryzeusz z przypowieści jest zatem autentycznym sprawiedliwym Starego Testamentu, który służy Bogu całym swoim życiem, zgodnie z przepisami Prawa, z podziwu godną gorliwością. Jedyny, ale za to bardzo poważny zarzut, jaki można mu postawić, to owa pycha, która każe mu zmykać się w sobie i pogardzać innymi. Opisując jego modlitwę, Jezus używa ciekawego zwrotu pros heautòn, co znaczy dosłownie – modlił się do siebie samego. Zwracając się do Boga, nie wchodził w gruncie rzeczy w komunię z Bogiem, lecz adorował samego siebie i własną doskonałość.
13 A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!
Modlitwa celnika również tchnie autentyzmem i jest echem psalmów, dobrze znanych każdemu wierzącemu Żydowi: Wspomóż nas, Boże zbawienia naszego, przez wzgląd na chwałę Twojego imienia, i wyzwól nas, i odpuść nasze grzechy przez wzgląd na Twoje imię (Ps 79,9; por. 25,11; 51,3nn; Est 4,17). Celnik woła: hilasthēti mou! – miej litość dla mnie, grzesznika!, co można przetłumaczyć także jako: pojednaj mnie ze sobą!; wymaż grzech, który mnie od Ciebie odłączył! Modli się całym sobą: sercem, umysłem i ciałem, żarliwie i intensywnie, przez dłuższy czas. Całym ciałem – rzec można – czuje ciężar przygniatających go grzechów. Wyznaje je z pokorą, nie szukając żadnych usprawiedliwień. Inwokacja: „Boże!”, wyraża jego mocną ufność w to, że Bóg jest obecny, bliski i że niezawodnie przyjdzie mu z pomocą. Nie próbuje się usprawiedliwiać i twierdzić, że jest on jednym z wielu grzeszników, którzy tak samo czynią, ale stwierdza, że on sam jest grzesznikiem par excellence (por. 1 Tm 1,15) i nie próbuje porównywać się z innymi, w przeciwieństwie do faryzeusza, który myśląc o grzesznikach ma na myśli innych, ale nie siebie samego.
14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
W poprzednich trzech wersetach zabierali głos faryzeusz i celnik. Teraz sam Jezus w imieniu Boga wydaje osąd w ich sprawie: ten [tzn. celnik] odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Podobną ocenę widać w rozróżnieniu pomiędzy faryzeuszem Szymonem, a płaczącą, grzeszną kobietą, która podczas uczty obmyła nogi Jezusa: Który [dłużnik] będzie bardziej miłował? (…) Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje (Łk 7,40-47). W porównaniu z przekonanymi o swej wyższości faryzeuszami skruszeni grzesznicy opłakujący swe grzechy okazują się być bliżsi serca Boga, choć patrząc po ludzku, stoją z daleka i w przekonaniu innych nawet nie mają prawa stawać przed Bogiem.
Faryzeusz nie szukał usprawiedliwienia, tzn. odpuszczenia swoich grzechów przez Boga, bo uważał, że jest sprawiedliwy (zob. Łk 18, 9) i nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważał, że jest samowystarczalny i tak naprawdę przyszedł do świątyni, aby pochwalić się Bogu ze swoich osiągnięć. Odwrotnie celnik: on miał świadomość swoich grzechów i błagał Boga o miłosierdzie. Na jego szczerą i pokorną modlitwę, w imieniu Ojca, odpowiada Jezus: ten odszedł do domu usprawiedliwiony.
Jezus przestrzega przed hipokryzją polegającą na celebrowaniu siebie samego, szukaniu ludzkich gratyfikacji i na traktowaniu pobożności w sposób merkantylny, jakoby w zamian za nią „coś się nam od Boga należało”. Jezus otwiera równocześnie jeszcze inną drogę do przyjaźni z Bogiem, dostępną dla celników i nierządnic, którzy nie mogą się pochwalić żadnym dobrym czynem: przebaczenie grzechów i odkupienie płynące z Bożej łaski, za cenę krwi Baranka (Tt 3,3-7).
Ewangelia dzisiejsza objawia zaskakujące oblicze sprawiedliwości Boga, która jest inna niż sprawiedliwość ludzka. Jest ona tym większa, im większy jest grzech człowieka sprowadzający nań degradację i upodlenie. Sprawiedliwość Boża podnosi człowieka z jego upodlenia, rehabilituje go i pozwala człowiekowi spojrzeć znowu na siebie z szacunkiem! Bóg, Sędzia sprawiedliwy, bierze człowieka w obronę przed nim samym, chroni przed potępieniem ze strony innych lub przed samopotępieniem i otwiera przed nim nową przestrzeń wolności i nadziei: idź, a odtąd już nie grzesz! (J 5,14; 8,11). Bóg ocala ludzi zniszczonych i zdeptanych, upomina się o wszystkich pokrzywdzonych.
Jezus domaga się, by w życiu chrześcijańskim łączyć w jedną całość obie „drogi sprawiedliwości”. Nie są one sobie przeciwstawne, lecz komplementarne. W życiu chrześcijanina koniecznie potrzebne jest zarówno wyznawanie grzechów i wołanie o miłosierdzie, jak i czynna miłość względem Boga i ludzi oraz dziękczynienie za dobro, jakie mogliśmy spełnić. Jeśli zabraknie jednego z tych dwóch elementów, grozi nam faryzejska hipokryzja albo zuchwałe myślenie, że można żyć bezbożnie i liczyć, że przed śmiercią jakoś zdążymy się pojednać z Bogiem. Otrzymane usprawiedliwienie zobowiązuje do współpracy z łaską i do zaangażowania, by odtąd żyć według otrzymanej godności i wolności synów Bożych (Ga 5,13). Usprawiedliwienie jest darem Boga, który głęboko przemienia życie człowieka.
Warto przyjrzeć się dokładniej postawie faryzeusza, by zobaczyć, co utrudnia mu wejście w nawrócenie takie, jakie dokonało się np. w życiu Szawła-Pawła, gorliwego faryzeusza (Flp 3,5-8). Podobne pokusy mogą utrudniać nam dobre przeżywanie modlitwy i spowiedzi sakramentalnej:
a) na modlitwie faryzeusz wylicza swoje dobre uczynki, ale nie widzi żadnych grzechów, budując dość jednostronny obraz siebie samego;
b) wylicza grzechy, których nie popełnił (nie obrabowałem, nie oszukałem, nie zdradziłem żony...), przez co uchyla się przed nazwaniem po imieniu zła, którego się dopuścił (pogarda i osądzanie drugiego, pycha, narcyzm itp.);
c) im trudniej mu dostrzec ciemną stronę własnej osoby, tym łatwiej spowiada się z grzechów bliźniego (zdziercy, oszuści, rozpustnicy). Przekonany o własnej sprawiedliwości, popełnia wielką niesprawiedliwość, z której nie zdaje sobie sprawy;
d) jego modlitwa staje się właściwie monologiem, w którym dominuje „ja”.
Jakie dobro udało ci się ostatnio spełnić wobec drugich? Zobacz, że u źródła twoich dobrych czynów stoi Bóg i Jego dar łaski (Ef 2,10). Obudź w sobie dziękczynienie za dobro, które Bóg przez ciebie rozsiał w świecie.
Zobacz również momenty, kiedy to przygnieciony własnym grzechem otrzymałeś łaskę, która cię postawiła na nogi, odbudowała twoją godność i przywróciła do komunii z Bogiem i z braćmi. Czy widzisz, że im bardziej się uniżasz w uznawaniu i wyznawaniu własnych grzechów, tym więcej doznajesz łaski, która cię wywyższa w sprawiedliwości i świętości wobec Boga? Im więcej naszej nędzy, tym miłość Boga bardziej pochyla się nad nami.
Bądź na bieżąco z nowościami i promocjami. Zapisz się na newsletter!